Australijska scena punk rockowa

Punk to kontrkultura dająca nieograniczone możliwości ekspresyjne. O tym, jak wyglądała australijska scena punk rockowa lat 70., opowiada Richard Lowenstein. Dokument "Żywimy się karmą dla psów"
Punk to kontrkultura dająca nieograniczone możliwości ekspresyjne. O tym, jak wyglądała australijska scena punk rockowa lat 70., opowiada Richard Lowenstein. Dokument "Żywimy się karmą dla psów" to słodko-gorzkie wyznania takich gwiazd, jak Rowland S. Howard, Ollie Olsen, Alannah Hill, Philip Brophy, Bruce Milne, Clinton Walker, Sam Sejavka, Charles Meo i zespół Primitive Calculators, fragmenty filmu z Michaelem Hutchence'em grającym postać Sama Sejavki, archiwalne nagrania z modnych wówczas klubów, a wszystko poprzeplatane fragmentami teledysków sprzed przeszło trzydziestu lat. Liczne anegdoty są naprawdę zabawne, a na twarzach opowiadających co chwilę malują się uśmiechy, powodowane wspomnieniami "zbuntowanego" dojrzewania w Melburne. Przypominają sobie, jak stali pięć tygodni w kolejce po bilety na koncert Davida Bowiego, a potem kolejne pięć, by na ten koncert się dostać.

Członkowie grupy The Ears opowiadają, jak za wszelką cenę chcieli "iść pod prąd" i robili wszystko, by nie utożsamiano ich z przemysłem rockowym, a kojarzono raczej z agresją polemiczną. Primitive Calculators także pragnęli przeciwstawić się wszelkim uciskom, nie przepadali za brytyjskim stylem tańca i udoskonalali dźwięki, by jak najbardziej nie nadawały się do słuchania. Nawet gdy "muzyka" stawała się "niestrwna" wciąż ćwiczyli... uważali się za komunistów.

Nowo falowe zespoły pojawiały się jak grzyby po deszczu. Wiele z nich wykonywało piosenkę pt. "Shives" autorstwa Howarda. Ten jednak skarży się w filmie, że nikt nigdy nie zaśpiewał jej tak, jak on by sobie tego życzył. Allanah Hill z rozrzewnieniem wspomina, jak szalała za Hutchencem. Reżyser, który sam miał doświadczenia z psychologami, doskonale wie, jak prowadzić bohaterów, którzy otwierają się bardziej, niż przypuszczali, zdradzając skrywane latami tajemnice. Rozmowy z Lowensteinem, stają się dla nich swoistą terapią.

Jak się okazuje, wspomnienia nie zawsze są wesołe. W klubie Krystal Ballroom będącym odpowiednikiem nowojorskiego CBGB' s, działy się różne rzeczy. Artyści prześcigają się nie tylko w wymienianiu nazw grających tam wówczas zespołów, ale i narkotyków, z jakimi eksperymentowali. Wszystko w rytmie Lou Reeda, Nicka Cave'a, Sex Pistols, The Stooges, Young Charlotte's, Kraftwerk, The Boys Next Door, Velvet Underground, Ramones, N Y Dolls. "Nie było świadomości z powodu braku edukacji" - tłumaczą.

The Ears trawy nie palili, bo nie znosili hipisów. W dzień na ulicach, wśród szarej masy, kolorowo ubrani, z irokezami, zakolczykowani byli wytykani palcami. W nocy, w klubach akceptowani i podziwiani, odżywali i czuli się panami świata. Każdy miał szansę zaistnieć, sprawdzić się. Wielu nie miało predyspozycji, ale przecież chodziło o ideę. Powstawały dziesiątki tzw. "mini bands" - zespołów nagrywających dwa, trzy przeboje. Warunek był taki, że nie mogli wystąpić więcej niż dwa razy. Niestety film dowodzi, że punk zebrał też obfite żniwo. Wielu młodych przesadziło z narkotykami i nie dostało drugiej szansy. O higienie nie było mowy. Sam Sejavka stracił ukochaną, bo przedawkowała. Michael Hutchence w końcowej scenie na cmentarzu przyznaje, że łatwo mu się było utożsamić z rolą Sama, bo sam stracił wielu przyjaciół, a smutek jest uniwersalny. W ciągu dziewięćdziesięciu minut filmu, jego twórcy udaje się wywołać skrajne uczucia i zachować doskonałą równowagę między nimi. Gdy trochę zaczynamy zazdrościć życia wbrew systemowi, utrzymywania się z pięćdziesięciodolarowego zasiłku i nie przejmowania się niczym, uderza nas dramat młodych ludzi, którym umierali przyjaciele. Nie ma wątpliwości, że post punkowcy mają co wspominać. Ich okres dorastania był barwny, ale te barwy nie zawsze były ciepłe.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones